W sercu Niepołomic od stu lat działa Jedyna – kawiarnia, która stała się jednym z symboli miasta. Goście przychodzą tu po lody, ciasta i kawę, doceniając jakość produktów. Janusz Włodarski, obecny właściciel, z dumą podtrzymuje tradycję, a historia kawiarni to równocześnie historia jego rodziny i miasta.

Historia Jedynej sięga 1924 roku. Feliks Włodarski, dziadek obecnego właściciela, Janusza Włodarskiego, trafił do Niepołomic w 1920 roku, do wojska jako artylerzysta. „Dziadek Feliks pochodził spod Wołomina, a z zawodu był cukiernikiem. Po wojsku ożenił się z babcią Anną i otworzył kiosk”, wspomina Janusz. W ten sposób Niepołomice stały się jego nowym domem, a kawiarnia – popularnym miejscem spotkań.

Początki działalności były skromne – w 1922 roku Feliks postawił niewielki kiosk w parku, a w obecnie znanym miejscu rozpoczął działalność dwa lata później. Sprzedawał tu swoje wypieki, wodę sodową, piwo i owoce. Z czasem biznes rozrastał się, a Feliks zdobył koncesję, która pozwoliła mu również na przyjmowanie gości na nocleg.

Feliks był człowiekiem z zasadami i odwagą – podczas wojny trafił do Auschwitz, gdzie pracował w kuchni obozowej i ryzykując życie, pomagał innym więźniom. Przeżył tragiczne czasy wojny, by po latach powrócić do Niepołomic. Jego żona Anna prowadziła kawiarnię w latach okupacji.

Dla Feliksa Włodarskiego prowadzenie kawiarni oznaczało również wyzwanie związane z dostępem do odpowiednich składników i surowców. W jego czasach lód, niezbędny do produkcji lodów, pozyskiwano w tradycyjny sposób. Zimą, gdy jezioro Moczydło pokrywała gruba warstwa lodu, okoliczni mieszkańcy rąbali lód na tafle i przewozili go do składowiska niedaleko obecnego komisariatu policji. Lód przekładano trocinami, by mógł przetrwać do lata, kiedy był transportowany do pracowni lodziarskiej, płukany z trocin i rozdrabniany.

Produkcja lodów była niezwykle pracochłonna i wymagała precyzji. Używano specjalnego miedzianego kotła w kształcie gruszki, który wypełniano lodem i solą, co pozwalało obniżyć temperaturę, tworząc idealne warunki do kręcenia lodów. W tamtych czasach produkowano trzy podstawowe smaki: śmietankowy, czekoladowy i truskawkowy, które wciąż budzą sentyment wśród starszych mieszkańców miasta.

W 1968 roku, po śmierci Feliksa, rodzinny interes przejął syn, Mieczysław Włodarski, ojciec Janusza. To właśnie wtedy narodziła się nazwa „Jedyna”. „Ojciec i matka szukali idealnej nazwy. Nie było wtedy w mieście innej kawiarni, więc stwierdzili, że to musi być jedyna” – śmieje się Janusz. Kawiarnia stała się miejscem spotkań nie tylko mieszkańców, ale również wojskowych z pobliskiej jednostki.

Historia kawiarni zatoczyła kolejny krąg, gdy Janusz Włodarski, urodzony w Jaworze na Dolnym Śląsku – mieście, które później stało się miastem partnerskim Niepołomic – wrócił ze Stanów Zjednoczonych i w 1990 roku objął prowadzenie kawiarni. Janusz wzbogacił ofertę o wypieki i lody rzemieślnicze, kontynuując rodzinną tradycję. „Nie używam chemii, wszystko musi być naturalne” – podkreśla.

Przez lata kawiarnia zasłynęła również ze swoich pączków z nadzieniem różanym – „bo pączek to pączek, nie bułka z budyniem” – jak mawia właściciel. Choć kawiarnia zimą pozostaje zamknięta, klienci dzwonią z zamówieniami na babki drożdżowe czy makowce. „Nie jestem ideałem cukiernictwa” mówi z uśmiechem Janusz, dodając: „ale nikt mnie nie pokona w produkcji babek. Klient zanim do domu dojedzie, już potrafi zjeść babkę w samochodzie.”

Janusz Włodarski podkreśla, że kawiarnia Jedyna zawsze była rodzinnym przedsięwzięciem prowadzonym przez małżeństwa: najpierw przez dziadków – Feliksa i Annę, potem przez jego rodziców – Mieczysława i Herminę, a obecnie przez niego samego i jego żonę Barbarę. To tradycja, która, jak mówi, łączy pokolenia.

Jedyna przetrwała wojny, zmiany społeczne i technologiczne, zachowując to, co najważniejsze – domowy smak i ducha rodzinnej tradycji, a jej właściciel, mimo 75 lat, nie zamierza kończyć działalności. Niepołomice uczciły jubileusz kawiarni podczas „Pól Chwały”, oddając jej hołd salwą artyleryjską.